Lot z Rygi do Moskwy był dziwny. W podróż miałam wyruszyć jeszcze z Izą, Radkiem i Darkiem. Ale los sprawił, że wszyscy wykruszyli się przed wyjazdem, a że wcześniej kupiliśmy już bilety na samolot, siedziałam w samolocie sama a obok mnie były 3 wolne miejsca....
Następnego dnia Moskwa powitala mnie sloncem i wysokimi temperaturami:)
Z innej broszki: bylam w pubie z Rosjanami. Gadamy sobie o stolicy, zabytkach. Ja im mowie, ze zachwycil mnie bardzo pomnik Wielkiego Piotra I nad rzeka Moskwa (zdjecie zalacze pozniej). Moim zdaniem jest swietny, pokazuje siłe cara. Szybko jednak dowiedzialam sie, ze pomnik nie jest powodem do dumy Rosjan. W ogole to chetnie by sie go pozbyli. Ponoc mial przedstawiać na poczatku Kolumba. Zamowili go Amerykanie, nie spododal im sie jednak. Wtedy artysta ucial glowe Kolumba, podmienil na Piotra I i opchnął go Rosjanom :) Czyli jesli ktos chcialby zirytowac naszych sasiadow, moze zaczac sie zachwycac tym pomnikiem;) Prosta recepta:)
W barze poznalam rowniez Amerykanina - Jonathana - okazało się, że również chce jechać do Irkucka a potem do Ułanbator. Zamierzamy złączyć siły:) Od 4 miesiecy jest podrozy. Chwalil sie, ze byl przez miesiac w klasztorze w Stanach, nie wytrzymal jednak. Musial wykradac sie przed mury klasztoru, gdzie czekal na niego dostawca pizzy:)