Wyspa Don Det ma swoj klimat. Cywilizacja na szczescie jeszcze tu nie dotarla. Zero bankomatow, sklepow, tylko knajpki z jedzeniem i kilka sklepow z podstawowymi produktami:) Internet mega wolny i drogi. Ale to i dobrze, po co siedziec przed monitorem, gdy dookola jest tyle do zobaczenia - m.in. wodospady, delfiny slodkowodne (Irrawady) i wszechogarniajaca przyroda :)
Miejscowi zyja sobie spokojnie i nie zwracaja w ogole uwagi na przyjeznych. Tak jakby ich w ogole nie bylo. O dogadaniu sie po angielsku mozna w wielu miejscach zapomniec. Powraca znowu jezyk ciala:)
O ironia, gdy wchodzisz do baru, zeby cos zjesc, lepiej nie byc glodnym. Na posilek mozna czekac i dwie godziny. Wszak produkty, z ktorych bedzie przygotowywany posilek trzeba przeciez kupic. Widzi sie wiec, jak obsluga wychodzi do sklepu po ogorki, pomidory, mieso, itd.. Przynajmniej moge być pewna, ze przygotowane posilki sa zawsze swieze :))
"Listen to your body" - Gailbei
"I' m not always right but I'm never wrong” - Trev