Dzien rozpoczal sie wczesnie. Kierowca o 6 rano poinformowal nas, ze dotarlismy w koncu do Guangzhou i powinnismy opusic autobus. Dworzec byl dziwny, raptem kilka barakow i garaz jako poczekalnia. Na szczescie w poblizu byl hotel, gdzie moglismy przeczekacz godzinke i ruszyc do dworca z prawdziwego zdarzenia. Tam elegancko zjedlismy sniadanko w Macu i dalej kontynuowalismy podroz do Macao. Po drodze dalo sie zauwazyc, ze wybrzeze Chin jest zdecydowanie bogatsze od pozostalej czesci. Biurowce, gigantyczne hale targowe, luksusowe samochody, mniej skuterow, ludzie jezdzacy zgodnie z przepisami, czyste ulice:)
Granica z Macao wygladala jak port lotniczy. W kolecje stalo tysiace Chinczykow. Procedury szly jednak sprawnie i po godzinie bylismy juz w nowym panstwie. No wlasnie po 29 dniach opuscilam Chiny.
A w Makao miedzy innymi zwiedzilismy dzis kasyna:) Hmmm, przypomnialy sie dawne studenckie czasy, kiedy pracowalo sie kasynie:)))))))))))))