Podroz z Pekinu do Xi'an minela szyciutku. Hard sleeper okazal sie czysty i wygodny. A w przedziale sami Chinczycy. Oczywiscie nie znajacy angielskiego ale bardzo zainteresowani rozmowa i probujacy sie dowiedziec skad i dokad jade:) Czyli dalsze cwiczenie jezyka migowego:) Poza tym Chinczycy byli niezwykle uprzejmi i czestowali mnie swoimi specjalami:)
W Xi'an szybkie zakwaterowanie w hostelu i od razu wyruszam w kierunku armii teraktowej, ktora miala strzec cesarza i pomoc mu odzyskac wladze w zyciu pozagrobowym. Armia skladala sie z 8 tysiecy zolnierzy wykonanych z wypalonej gliny. Kazdy byl naturalnej wielkosci i kazdy roznil sie od pozostalych.
Pogoda dospisuje. Tylko dwadziescia pare stopni i swieci slonce, ktore jest jednak dziwne. Smog jest tak wielki, ze mozna patrzec na nie i nie oslepia.
"Take you challenges, make your opportunities but live kindly" Marta, London, kilka dni w podrozy