I etap podrozy koleja transsyberyjska mam juz za soba:) O 3 w nocy lokalnego czasu zakocznyla sie 82h godzinna epopeja po bezdrozach rosyjskiej syberii:) Podroz minela w przyjemnej, kulturalnej i przyjaznej atnosferze:) Towarzysze podroze zmieniali sie kilkakrotnie. W boxie jechala z nami Katia- znajaca angielski. Pelnila wiec role tlumacza:) Warunki rowniez byly znosne. 32 stopni C dalo sie przezyc. Ciekawa jestem tylko, hmm, ciekawa to za mocne stwierdzenie ale w lipcu, sierpniu podroz koleja musi byc dopiero wyzwaniem:)
A jesli chodzi o krajobrazy? No coz, widoki za oknem dosc monotonne. Przez cztery dni za oknem pojawialy sie drzewa, laki, wioski, drzewa, laki, wioski, drzewa, drzewa i jeszcze raz drzewa:) Dobrze, ze ktos powiedzial mi, ze przejezdzamy przez gory Ural. Malo brakowalo a moment ten uszedlby mojej uwadze, ze wzgledu na malo rozniacy sie krajobraz w okolicach granicy Europy z Azja od tego ba pozostalym szlaku.
Jutro czeka nas wyprawa na wyspe Olchon. Bilety zakupione i znowu w droge:) Ale to bedzie czysta przyjemnosc, ledwie kilka godzin w autobusie:D
Postanowilam, ze na koncu kazdego wpisu bede dodawac motta ludzi, ktorych spotkalam na swojej drodze. Pierwsze nalezy do Ani, u ktorej zatrzymalimsy sie w Irkutsku.
"To make people happy" Anna z Irkucka