W sumie w Paragwaju znalazałam się przez przypadek. Poniewać z Puerto Igauzu chciałam dostać się do San Pedro de Atacama, doszłam do wniosku, że skrócę sobie drogę, spędzę kilka dni w Asuncion, kilka w Salcie a potem znowu do Chile.
Ruch na granicy między Brazylią i Paragwajem był ogromny. Mnóstwo skuterów, motorów, samochodów, jednym słowem harmider. Handel kwitnie tu na całego. MIejscowi mogą przekraczać granicę na dowodzie ale generalnie nikt ich nie sprawdza. Oczywiście również mogłam przekroczyć granicę i nikt by tego nie zauważył, tyle że kraj chciałam póżniej opuścić w innym miejscu a tam celnicy mogliby już chcieć zobaczyć pieczątkę wjazdową w moim paszporcie. Poprosiłam więc kierowcę, żeby zatrzymał się przy budce celników. Zatrzymał się i owszem, powiedział mi jednak, że już praktycznie jestem w Ciudad del Este i odjechał. Gdy weszłam do budynku, celnicy byli zdziwieni co tam robię? Chyba nie za wiele Polek odwiedzało ich w tym okresie:) Chwilkę zajęło im odnalezienie pieczątki i znalazłam się oficjalnie w Paragwaju. Wstępnie myślałam, żeby zostać na nocleg w Ciudad del Este i rano śmignąć do Asuncion....